Kolejny dzień budził się właśnie w Londynie. Mimo dość wczesnej godziny ulice miasta wypełnione były już ludźmi. Jedni spokojnie, nie śpiesząc się podążali do wyznaczonych przez siebie miejsc, inni natomiast pędzili na przystanki autobusowe starając się jeszcze zatrzymać odjeżdżające autobusy. Tymczasem właśnie śpiącą Laurę obudził dźwięk jej telefonu. Zaspana usiadła na łóżku i sięgnęła po urządzenie. Spojrzała na ekran, a jej oczy powoli przyzwyczajały się do jego widoku. Po chwili okazało się, że był to sms. Dziewczynę zdziwił nadawca, którym okazał się Ross jak i sama treść, która brzmiała tak:
"Będę pod twoją kamienicą za piętnaście minut. Pośpiesz się."
Zaciekawiło ją, o co chodzi blondynowi. Wstała z łóżka i podeszła do niewielkiej szafy stojącej naprzeciw. Wybrała swoje ulubione ciemne dżinsy i szarą bluzkę z krótkim rękawem. Następnie udała się do łazienki, gdzie wykonała wszystkie poranne czynności i zbiegła na dół. Ojca nie było. Znowu nie wrócił na noc. Inne osoby na miejscu Laury pewnie nie przejęłyby się tym za bardzo, ale nie ona. Każdego razu, gdy nie wracał do domu martwiła się o niego. Mimo tego, że ciągle pił to wciąż pozostawał jej ojcem, wciąż był człowiekiem, który ją wychowywał, patrzył jak stawia pierwsze kroki, słyszał jak mówi pierwsze słowa i chronił, a teraz po prostu się pogubił. Każdy człowiek przecież ma do tego prawo, prawda? I właśnie dlatego w Laurze wciąż tkwił ten mały promyczek nadziei, że jeszcze wszystko się ułoży.
Wpadła do kuchni i łapiąc szybko jabłko wbiegła do przedpokoju, tam założyła trampki i skórzaną kurtkę, która wzięła od Lynchów, bo wyschła akurat przed jej odjazdem, gdy była już gotowa dostała kolejną wiadomość:
"Już jestem. Czekam przed klatką." Dziewczyna w pośpiechu wyszła z domu dokładnie zamykając drzwi. Chłopak, tak jak napisał znajdował się przed wejściem do kamienicy dziewczyny, zauważając ją wysiadł ze swojego samochodu i skierował się w jej stronę.
- Cześć. - przywitał się.
- Hej. - uśmiechnęła się lekko. - Po co tak właściwie po mnie przyjechałeś?
- Rydel wymyśliła, że wszyscy oprócz naszych rodziców idziemy dzisiaj do kina i powiedziała, że ciebie też zabieramy. - zaśmiał się. - Chodź już lepiej, bo nie chcesz zobaczyć mojej siostry wkurzonej. - Laura tak jak prosił chłopak wsiadła do samochodu i już po chwili byli w drodze. Przez całą drogę dużo rozmawiali. Dowiedzieli się o sobie jeszcze więcej rzeczy. Brunetka starała się być szczęśliwa co całkiem jej się udawało, zapomniała na chwilę o swoich problemach. Ross często ją rozśmieszał, a ona pierwszy raz od długiego czasu szczerze się zaśmiała.
Dość szybko dojechali pod dom Lynchów, zaraz przed furtką Laura została wyściskana przez Rydel.
- A swojego brata to już nie przytulisz. - chłopak udał, że ma focha i wszedł do swojego domu.
- Nie zwracaj na niego uwagi. - blondynka zaśmiała się i obie podążyły za blondynem.
Rodzina rodzeństwa wciąż była w domu. Wszyscy bardzo radośnie przywitali Laurę, ale oprócz dziewczyny Rossa, ona już od początku nie przepadała za dziewczyną.
- Okey, wybraliśmy już film i sprawdziliśmy, że seans jest za półtorej godziny, więc trzeba się już zbierać. - głos zabrała Rydel. Lau rozejrzała się i dopiero teraz zauważyła, że tylko ona i stojący obok niej Ross są ubrani, a reszta wciąż była w piżamach. Brunetka zachichotała lekko i wróciła do słuchania blondynki.
- No i właśnie, po długiej dyskusji wszyscy uznaliśmy, że pójdziemy na "Jurassic World". - powiedziała. - A teraz wszyscy się ubierać! - dodała, a Laura została pociągnięta w stronę pokoju blondynki, ale przez inne dziewczyny, gdy wszystkie wraz z Rydel znalazły się już w pomieszczeniu brunetka dostała zadanie pomóc im przy wyborze ubrań. Z chęcią starała się pomóc wszystkim tylko Bella niechętnie przyjmowała jej pomoc. Po około godzinie dziewczyny były już gotowe, zeszły na dół gdzie czekali już chłopcy.
- No ile można na was czekać. - Ellington wyrzucił w górę ręce.
- Właśnie! - dodał Riker.
- Oj nie przesadzajcie. - Casey, dziewczyna Rika wtrąciła i przewróciła oczami.
- Dobra, chodźcie już, bo się spóźnimy. - powiedziała Rydel i wszyscy wyszli z domu kierując się w stronę kina. Od miejsca zamieszkania Lynchów, do kina nie było tak daleko, więc już po paru minutach byli na miejscu. Poczekali chwilkę, kupili popcorn i picie i weszli na salę kinową, gdzie siedzieli tak: Bella, Ross, Laura, Rydel, Ellington, Riker i Casey.
Każdemu bardzo podobał się film i zadowoleni wyszli z kina. Przez całą drogę śmiali się i wygłupiali, dotarli do domu i wszyscy zajęli się swoimi zajęciami.
"Będę pod twoją kamienicą za piętnaście minut. Pośpiesz się."
Zaciekawiło ją, o co chodzi blondynowi. Wstała z łóżka i podeszła do niewielkiej szafy stojącej naprzeciw. Wybrała swoje ulubione ciemne dżinsy i szarą bluzkę z krótkim rękawem. Następnie udała się do łazienki, gdzie wykonała wszystkie poranne czynności i zbiegła na dół. Ojca nie było. Znowu nie wrócił na noc. Inne osoby na miejscu Laury pewnie nie przejęłyby się tym za bardzo, ale nie ona. Każdego razu, gdy nie wracał do domu martwiła się o niego. Mimo tego, że ciągle pił to wciąż pozostawał jej ojcem, wciąż był człowiekiem, który ją wychowywał, patrzył jak stawia pierwsze kroki, słyszał jak mówi pierwsze słowa i chronił, a teraz po prostu się pogubił. Każdy człowiek przecież ma do tego prawo, prawda? I właśnie dlatego w Laurze wciąż tkwił ten mały promyczek nadziei, że jeszcze wszystko się ułoży.
Wpadła do kuchni i łapiąc szybko jabłko wbiegła do przedpokoju, tam założyła trampki i skórzaną kurtkę, która wzięła od Lynchów, bo wyschła akurat przed jej odjazdem, gdy była już gotowa dostała kolejną wiadomość:
"Już jestem. Czekam przed klatką." Dziewczyna w pośpiechu wyszła z domu dokładnie zamykając drzwi. Chłopak, tak jak napisał znajdował się przed wejściem do kamienicy dziewczyny, zauważając ją wysiadł ze swojego samochodu i skierował się w jej stronę.
- Cześć. - przywitał się.
- Hej. - uśmiechnęła się lekko. - Po co tak właściwie po mnie przyjechałeś?
- Rydel wymyśliła, że wszyscy oprócz naszych rodziców idziemy dzisiaj do kina i powiedziała, że ciebie też zabieramy. - zaśmiał się. - Chodź już lepiej, bo nie chcesz zobaczyć mojej siostry wkurzonej. - Laura tak jak prosił chłopak wsiadła do samochodu i już po chwili byli w drodze. Przez całą drogę dużo rozmawiali. Dowiedzieli się o sobie jeszcze więcej rzeczy. Brunetka starała się być szczęśliwa co całkiem jej się udawało, zapomniała na chwilę o swoich problemach. Ross często ją rozśmieszał, a ona pierwszy raz od długiego czasu szczerze się zaśmiała.
Dość szybko dojechali pod dom Lynchów, zaraz przed furtką Laura została wyściskana przez Rydel.
- A swojego brata to już nie przytulisz. - chłopak udał, że ma focha i wszedł do swojego domu.
- Nie zwracaj na niego uwagi. - blondynka zaśmiała się i obie podążyły za blondynem.
Rodzina rodzeństwa wciąż była w domu. Wszyscy bardzo radośnie przywitali Laurę, ale oprócz dziewczyny Rossa, ona już od początku nie przepadała za dziewczyną.
- Okey, wybraliśmy już film i sprawdziliśmy, że seans jest za półtorej godziny, więc trzeba się już zbierać. - głos zabrała Rydel. Lau rozejrzała się i dopiero teraz zauważyła, że tylko ona i stojący obok niej Ross są ubrani, a reszta wciąż była w piżamach. Brunetka zachichotała lekko i wróciła do słuchania blondynki.
- No i właśnie, po długiej dyskusji wszyscy uznaliśmy, że pójdziemy na "Jurassic World". - powiedziała. - A teraz wszyscy się ubierać! - dodała, a Laura została pociągnięta w stronę pokoju blondynki, ale przez inne dziewczyny, gdy wszystkie wraz z Rydel znalazły się już w pomieszczeniu brunetka dostała zadanie pomóc im przy wyborze ubrań. Z chęcią starała się pomóc wszystkim tylko Bella niechętnie przyjmowała jej pomoc. Po około godzinie dziewczyny były już gotowe, zeszły na dół gdzie czekali już chłopcy.
- No ile można na was czekać. - Ellington wyrzucił w górę ręce.
- Właśnie! - dodał Riker.
- Oj nie przesadzajcie. - Casey, dziewczyna Rika wtrąciła i przewróciła oczami.
- Dobra, chodźcie już, bo się spóźnimy. - powiedziała Rydel i wszyscy wyszli z domu kierując się w stronę kina. Od miejsca zamieszkania Lynchów, do kina nie było tak daleko, więc już po paru minutach byli na miejscu. Poczekali chwilkę, kupili popcorn i picie i weszli na salę kinową, gdzie siedzieli tak: Bella, Ross, Laura, Rydel, Ellington, Riker i Casey.
Każdemu bardzo podobał się film i zadowoleni wyszli z kina. Przez całą drogę śmiali się i wygłupiali, dotarli do domu i wszyscy zajęli się swoimi zajęciami.
~ tydzień później ~
Ten tydzień był dla Laury całkiem przyjemny. Zaprzyjaźniła się z Rossem i spędzała z nim coraz więcej czasu. Niestety musiała pożegnać się z Casey i Rikerem, bo ci musieli już wracać do LA. Okazało się również, że Ellington, Bella i rodzice Rossa, Rikera i Rydel zostają już na stałe w Londynie. Co do Belli to dziewczyna coraz bardziej dawała brunetce do zrozumienia, że jej nie lubi, ale ona nie przejmowała się tym za bardzo. A ojciec? Dziewczyna zauważyła, że od kilku dni wraca na noc do domu i nie jest wcale pijany, cieszyło ją to, nawet bardzo, bo wciąż umacniało ją to w nadziei, że wszystko się ułoży.
Właśnie teraz brązowooka szła do swojej pracy. Nie chciała tam pracować, ale musiała jakoś utrzymać siebie i ojca. Chyba nikt na jej miejscu nie cieszyłby się, gdyby musiał pracować jako kelnerka w nocnym klubie i każdego dnia odganiać od siebie pijanych facetów, ale tym musiała zajmować się Lau. Czasami były takie dni, kiedy miała spokój, ale niestety, były one rzadkością.
Weszła przez ogromne drzwi i znalazła się w mocno oświetlonym pomieszczeniu. Specjalnie zawsze przychodziła tu godzinę wcześniej, nikogo wtedy nie było, a ona mogła wtedy spokojnie przebrać się. Około godziny dwudziestej pierwszej zaczęli schodzić się ludzie, zajmowali miejsca przy stolikach i zamawiali drinki. Uwagę Laury przykuła pewna dziewczyna siedząca w jednym z rogów klubu. Obok niej miejsce zajmowało kilku facetów. Brunetka po chwili przyglądania się, zorientowała się, że była to dziewczyna Rossa, Bella. Zauważyła też, że grupka, w której się znajdowała postanowiła coś zamówić, w duchu modliła się, aby nie musiała ich obsługiwać. Na szczęście stało się tak, jak chciała i inna dziewczyna przyjęła ich zamówienie. Laurę zdziwiło zachowanie Belli, bo ta najwyraźniej zapomniała, że ma chłopaka, flirtowała z mężczyznami, a jednego nawet pocałowała. W pewnym momencie, gdy kilku mężczyzn wyszło z klubu, pociągnęła ostatniego, który został i zniknęła z nim za drzwiami łazienki. Laurze żal było Rossa, bo związał się z dziewczyną, która zdradza go, z jak się domyślała, przypadkowo poznanymi mężczyznami. Przez chwilę myślała, aby mu o tym powiedzieć, ale szybko od tego uciekła, bo wiązało się to również z wyznaniem całej prawdy o jej życiu. Uznała, że będzie ją uważniej obserwowała.
Brunetka korzystając z tego, że w klubie robiło się luźnej i już mało kto zamawiał drinki przysiadła na krzesełku. Ta czynność nie trwała jednak długo, bo do barku podeszła Bella, Laura wiedziała, że teraz już się nie wymiga i niepewnie podeszła do dziewczyny.
- Proszę, proszę czyżby Laura Marano pracowała w nocnym klubie? - powiedziała z pogardą. Dopiero teraz Lau upewniła się w tym, że dziewczyna jej nie lubi, wcześniej miała tylko takie przypuszczenia.
- Coś ci przeszkadza? - zapytała oschle.
- Słuchaj, myślisz, że jestem tak głupia i nie zauważę tego, że się mi przyglądasz? Jeśli cokolwiek piśniesz o tym, co tu widziałaś Rossowi, to przysięgam, że cię zniszczę. - ostatnie zdanie mówiła już szeptem, jakby bojąc się, że ktoś ją usłyszy.
- Przyznaj się, że lecisz tylko na jego kasę.
- Brawo, a już myślałam, że się.nie domyślisz. - zaśmiała się kpiąco. - Jeśli tylko za bardzo się do niego zbliżysz to również pożałujesz. On jest mój, rozumiesz? - dodała z naciskiem na ostatnie słowa.
- Mhm... - mruknęła tylko, bo nie miała ochoty kłócić się więcej z tą tępą blondynką. Wiedziała, że Ross powinien znać prawdę, ale bała się go stracić. Wątpiła w to, że on i Rydel chcieliby ją jeszcze znać gdyby poznali jej historię. Naprawdę nie wiedziała, co miała zrobić.
Ten tydzień był dla Laury całkiem przyjemny. Zaprzyjaźniła się z Rossem i spędzała z nim coraz więcej czasu. Niestety musiała pożegnać się z Casey i Rikerem, bo ci musieli już wracać do LA. Okazało się również, że Ellington, Bella i rodzice Rossa, Rikera i Rydel zostają już na stałe w Londynie. Co do Belli to dziewczyna coraz bardziej dawała brunetce do zrozumienia, że jej nie lubi, ale ona nie przejmowała się tym za bardzo. A ojciec? Dziewczyna zauważyła, że od kilku dni wraca na noc do domu i nie jest wcale pijany, cieszyło ją to, nawet bardzo, bo wciąż umacniało ją to w nadziei, że wszystko się ułoży.
Właśnie teraz brązowooka szła do swojej pracy. Nie chciała tam pracować, ale musiała jakoś utrzymać siebie i ojca. Chyba nikt na jej miejscu nie cieszyłby się, gdyby musiał pracować jako kelnerka w nocnym klubie i każdego dnia odganiać od siebie pijanych facetów, ale tym musiała zajmować się Lau. Czasami były takie dni, kiedy miała spokój, ale niestety, były one rzadkością.
Weszła przez ogromne drzwi i znalazła się w mocno oświetlonym pomieszczeniu. Specjalnie zawsze przychodziła tu godzinę wcześniej, nikogo wtedy nie było, a ona mogła wtedy spokojnie przebrać się. Około godziny dwudziestej pierwszej zaczęli schodzić się ludzie, zajmowali miejsca przy stolikach i zamawiali drinki. Uwagę Laury przykuła pewna dziewczyna siedząca w jednym z rogów klubu. Obok niej miejsce zajmowało kilku facetów. Brunetka po chwili przyglądania się, zorientowała się, że była to dziewczyna Rossa, Bella. Zauważyła też, że grupka, w której się znajdowała postanowiła coś zamówić, w duchu modliła się, aby nie musiała ich obsługiwać. Na szczęście stało się tak, jak chciała i inna dziewczyna przyjęła ich zamówienie. Laurę zdziwiło zachowanie Belli, bo ta najwyraźniej zapomniała, że ma chłopaka, flirtowała z mężczyznami, a jednego nawet pocałowała. W pewnym momencie, gdy kilku mężczyzn wyszło z klubu, pociągnęła ostatniego, który został i zniknęła z nim za drzwiami łazienki. Laurze żal było Rossa, bo związał się z dziewczyną, która zdradza go, z jak się domyślała, przypadkowo poznanymi mężczyznami. Przez chwilę myślała, aby mu o tym powiedzieć, ale szybko od tego uciekła, bo wiązało się to również z wyznaniem całej prawdy o jej życiu. Uznała, że będzie ją uważniej obserwowała.
Brunetka korzystając z tego, że w klubie robiło się luźnej i już mało kto zamawiał drinki przysiadła na krzesełku. Ta czynność nie trwała jednak długo, bo do barku podeszła Bella, Laura wiedziała, że teraz już się nie wymiga i niepewnie podeszła do dziewczyny.
- Proszę, proszę czyżby Laura Marano pracowała w nocnym klubie? - powiedziała z pogardą. Dopiero teraz Lau upewniła się w tym, że dziewczyna jej nie lubi, wcześniej miała tylko takie przypuszczenia.
- Coś ci przeszkadza? - zapytała oschle.
- Słuchaj, myślisz, że jestem tak głupia i nie zauważę tego, że się mi przyglądasz? Jeśli cokolwiek piśniesz o tym, co tu widziałaś Rossowi, to przysięgam, że cię zniszczę. - ostatnie zdanie mówiła już szeptem, jakby bojąc się, że ktoś ją usłyszy.
- Przyznaj się, że lecisz tylko na jego kasę.
- Brawo, a już myślałam, że się.nie domyślisz. - zaśmiała się kpiąco. - Jeśli tylko za bardzo się do niego zbliżysz to również pożałujesz. On jest mój, rozumiesz? - dodała z naciskiem na ostatnie słowa.
- Mhm... - mruknęła tylko, bo nie miała ochoty kłócić się więcej z tą tępą blondynką. Wiedziała, że Ross powinien znać prawdę, ale bała się go stracić. Wątpiła w to, że on i Rydel chcieliby ją jeszcze znać gdyby poznali jej historię. Naprawdę nie wiedziała, co miała zrobić.
~tydzień później~
Ross spacerował uliczkami niewielkiego parku i rozmyślał. Głównie o swoim życiu, ostatnio czuł się dziwnie w towarzystwie Laury. Każdy jej uśmiech sprawiał, że on też się uśmiechał, uwielbiał spędzać z nią czas, ale wiedział, że nie może się w niej zakochać miał już przecież dziewczynę, którą kochał, a przynajmniej tak mu się zdawało. Doszedł do bardziej porośniętej drzewami części parku. Za jednym z większych drzew usłyszał chichot, który wydawał mu się bardzo znajomy. Chciał to zignorować, ale ciekawość zwyciężyła. Udał się w kierunku odgłosów i to, co tam ujrzał sprawiło, że momentalnie zebrała się w nim złość. Przed nim stała Bella i obściskiwała się z jakim facetem, dziewczyna dość szybko zauważyła blondyna i podeszła do niego.
- Wiesz, teraz czuję taką ulgę, bo nie muszę już kłamać. - zaśmiała się kpiąco.
- Mój brat miał rację, mówiąc, że jesteś tylko pustą lalą. - teraz Ross był zły na siebie, że dał jej się tak oszukać.
- Od początku miałam dość tej twoje rodzinki, a potem to w szczególności tej idiotki Laury Marano. - zaśmiała się.
- Nie obrażaj jej! - krzyknął.
- A co, myślisz, że ona jest takim aniołkiem? Wie o tym, że cię zdradzam już od tygodnia i chyba jakoś nie miała zamiaru ci o tym powiedzieć. - odparła i poszła. Ross był w szoku. Czemu Laura nie powiedziała mu o tym od razu? Był na nią wściekły, myślał, że zawsze mówiła mu prawdę. Zdenerwowany skierował się w stronę domu. Musiał koniecznie porozmawiać z brunetką.
Ross spacerował uliczkami niewielkiego parku i rozmyślał. Głównie o swoim życiu, ostatnio czuł się dziwnie w towarzystwie Laury. Każdy jej uśmiech sprawiał, że on też się uśmiechał, uwielbiał spędzać z nią czas, ale wiedział, że nie może się w niej zakochać miał już przecież dziewczynę, którą kochał, a przynajmniej tak mu się zdawało. Doszedł do bardziej porośniętej drzewami części parku. Za jednym z większych drzew usłyszał chichot, który wydawał mu się bardzo znajomy. Chciał to zignorować, ale ciekawość zwyciężyła. Udał się w kierunku odgłosów i to, co tam ujrzał sprawiło, że momentalnie zebrała się w nim złość. Przed nim stała Bella i obściskiwała się z jakim facetem, dziewczyna dość szybko zauważyła blondyna i podeszła do niego.
- Wiesz, teraz czuję taką ulgę, bo nie muszę już kłamać. - zaśmiała się kpiąco.
- Mój brat miał rację, mówiąc, że jesteś tylko pustą lalą. - teraz Ross był zły na siebie, że dał jej się tak oszukać.
- Od początku miałam dość tej twoje rodzinki, a potem to w szczególności tej idiotki Laury Marano. - zaśmiała się.
- Nie obrażaj jej! - krzyknął.
- A co, myślisz, że ona jest takim aniołkiem? Wie o tym, że cię zdradzam już od tygodnia i chyba jakoś nie miała zamiaru ci o tym powiedzieć. - odparła i poszła. Ross był w szoku. Czemu Laura nie powiedziała mu o tym od razu? Był na nią wściekły, myślał, że zawsze mówiła mu prawdę. Zdenerwowany skierował się w stronę domu. Musiał koniecznie porozmawiać z brunetką.
~~~
Laura siedziała w kuchni i rozmawiała z Rydel. Jej humor poprawiał się z dnia na dzień. Zauważyła, że ojciec nie wraca już tak często pijany, coraz bardziej zaprzyjaźniła się z Rydel i Rossem, chociaż nie była pewna, czy do tego blondyna nie czuje czegoś więcej. Coraz częściej przyłapywała się na myśleniu o nim. Wiedziała jednak, że ważniejszą sprawą jest teraz dla niej wyjawienie prawdy i tego bała się najbardziej.
Przez swoje zamyślenie nie usłyszała tego, co mówiła do niej Rydel. Wyłapała tylko coś o Ellingtonie, że blondynce się on podoba, czy coś takiego, ale po chwili doszło do niej, że jej przyjaciółka się zakochała. Zerknęła z uśmiechem na wpatrzoną w jakiś punkt na ścianie dziewczynę.
- Dobrze słyszałam, że zakochałaś się w Ellu? - zapytała, aby się upewnić.
- Mhm... - westchnęła cicho.
- To świetnie! Ale jakoś nie widzę, żebyś była zadowolona.
- Bo boję się, że on nie odwzajemnia moich uczuć.
- Delly idź do niego i powiedz mu co czujesz coś czuję, że on też cię kocha. - uśmiechnęła się do niej pocieszająco.
- Masz rację, powiem mu o tym. - powiedziała i podniosła się z krzesła. Poszła odłożyć pusty kubek do zlewu i właśnie wtedy do domu wszedł Ross. Był bardzo zdenerwowany. Szybko podszedł do siedzącej Laury.
- Ross, coś się stało? - zapytała zaskoczona jego zachowaniem.
- Ty się jeszcze pytasz co się stało?! - krzyknął. - Wiedziałaś, że Bella ciągle mnie zdradza już od tygodnia i nie zamierzałaś mi tego powiedzieć, prawda?!
- Ross, to... to nie tak. - dziewczyna starała się jakoś obronić, ale wiedziała, że to była jej wina.
- A jak?! - krzyknął ponownie. Teraz Laura musiała mu wyznać prawdę, mu i przyglądającej się całemu zajściu Rydel. Nie było już sensu kolejny raz kłamać.
- Nie powiedziałam ci tego, bo... bo musiałabym powiedzieć ci całą prawdę o mnie.
- Z chęcią posłucham kolejnej rzeczy, w której pewnie okłamywałaś mnie i Ryd. - powiedział oschle.
- Mówiłam wam, że moi rodzice pracują za granicą, a siostra zginęła w wypadku, ale to tylko po części prawda. - zrobiła krótką przerwę, by wziąć głębszy oddech. - Gdy moja siostra umarła tata załamał się, coraz częściej sięgał po alkohol co spowodowało, że wpadł w nałóg, a mama zostawiła mnie, bo wolała uciec od problemów i pewnie teraz układa sobie nowe życie, a ja pracuję w nocnym klubie, by mieć jakieś pieniądze. - w jej oczach mimowolnie zebrały się łzy, nie chciał teraz płakać, więc zacisnęła mocniej swoje powieki.
- Czemu nie powiedziałaś nam tego wcześniej? - zapytała łagodnie Rydel.
- Ja po prostu bałam się, że was stracę. - spóściła głowę w dół.
- Myślałem, że jesteś w stosunku do nas szczera, ale chyba się pomyliłem. - powiedział Ross.
- Myślisz, że to takie łatwe?! - Laura uniosła się. - Chciałam powiedzieć wam całą prawdę!
- To czemu tego nie zrobiłaś?
- Bo bardzo mi na was zależy!
- Gdyby ci zależało, powiedziałabyś od razu!
- Ross... - szepnęła Rydel starając się go uspokoić.
- Nie Rydel. Wolałaś codziennie kłamać nam prosto w oczy, tak?! Mi, mojemu rodzeństwu i rodzicom?! Zakładam, że tak samo jak Belli zależało ci tylko na naszej kasie! - W oczach Laury pojawiły się łzy, słowa Rossa bardzo ją zabolały, a chłopak dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Brunetka wybiegła z domu Lynchów, a Ross szybko ruszył za nią.
- Laura, czekaj! - krzyknął, jednak ona udała, że go nie słyszy i biegła dale przed siebie. Nie myślała, że Ross mógłby powiedzieć coś takiego. Biegła ile sił w nogach, ale czuła już coraz większe zmęczenie. Rozejrzała się, czy blondyn już za nią nie biegnie i stanęła przy dużym drzewie próbując uspokoić oddech. Gdy chciała już znowu pobiec, poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek. Spojrzała na osobę, która ją trzymała i tak jak myślała był nią Ross. Laura wiedziała, że nie ma sensu dalej uciekać. Spuściła głowę i wzrok wbiła w swoje trampki. Blondyn złapał jej podbródek i podniósł tak, aby spojrzała na niego. Unikała jego wzroku, ale po chwili poddała się i spojrzała w jego brązowe tęczówki.
- Przepraszam, tak strasznie cię przepraszam. - powiedział.
- Naprawdę myślałeś, że chodziło mi o wasze pieniądze? - zapytała.
- Byłem zdenerwowany, emocje wzięły nade mną górę. Nigdy tak nie pomyślałem. - odparł ze skruchą.
- Nie chciałam stracić waszej przyjaźni, nie chciałam stracić ciebie. Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. - powiedział. Spojrzał w oczy dziewczyny i powoli zaczął się do niej zbliżać. Teraz ich twarze dzieliły już milimetry. Ross musnął usta Laury, a potem zaczęli się całować, robili to delikatnie, z miłością jakby bojąc się, że ta druga osoba zaraz ucieknie. Powoli zaczynało im brakować powietrza, więc oderwali się od siebie. Laura oparła swoje czoło na czole Rossa i oboje starali się uspokoić swoje oddechy.
- Bałam się, że mnie zostawisz. - powiedziała.
- Nigdy bym tego nie zrobił. - odparł. Miał już w swoim życiu wiele dziewczyn, ale to Laura sprawiała, że czuł się inaczej, kochał ją i to z nią chciał spędzić całe swoje życie, zresztą tego samego chciała brunetka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Laura siedziała w kuchni i rozmawiała z Rydel. Jej humor poprawiał się z dnia na dzień. Zauważyła, że ojciec nie wraca już tak często pijany, coraz bardziej zaprzyjaźniła się z Rydel i Rossem, chociaż nie była pewna, czy do tego blondyna nie czuje czegoś więcej. Coraz częściej przyłapywała się na myśleniu o nim. Wiedziała jednak, że ważniejszą sprawą jest teraz dla niej wyjawienie prawdy i tego bała się najbardziej.
Przez swoje zamyślenie nie usłyszała tego, co mówiła do niej Rydel. Wyłapała tylko coś o Ellingtonie, że blondynce się on podoba, czy coś takiego, ale po chwili doszło do niej, że jej przyjaciółka się zakochała. Zerknęła z uśmiechem na wpatrzoną w jakiś punkt na ścianie dziewczynę.
- Dobrze słyszałam, że zakochałaś się w Ellu? - zapytała, aby się upewnić.
- Mhm... - westchnęła cicho.
- To świetnie! Ale jakoś nie widzę, żebyś była zadowolona.
- Bo boję się, że on nie odwzajemnia moich uczuć.
- Delly idź do niego i powiedz mu co czujesz coś czuję, że on też cię kocha. - uśmiechnęła się do niej pocieszająco.
- Masz rację, powiem mu o tym. - powiedziała i podniosła się z krzesła. Poszła odłożyć pusty kubek do zlewu i właśnie wtedy do domu wszedł Ross. Był bardzo zdenerwowany. Szybko podszedł do siedzącej Laury.
- Ross, coś się stało? - zapytała zaskoczona jego zachowaniem.
- Ty się jeszcze pytasz co się stało?! - krzyknął. - Wiedziałaś, że Bella ciągle mnie zdradza już od tygodnia i nie zamierzałaś mi tego powiedzieć, prawda?!
- Ross, to... to nie tak. - dziewczyna starała się jakoś obronić, ale wiedziała, że to była jej wina.
- A jak?! - krzyknął ponownie. Teraz Laura musiała mu wyznać prawdę, mu i przyglądającej się całemu zajściu Rydel. Nie było już sensu kolejny raz kłamać.
- Nie powiedziałam ci tego, bo... bo musiałabym powiedzieć ci całą prawdę o mnie.
- Z chęcią posłucham kolejnej rzeczy, w której pewnie okłamywałaś mnie i Ryd. - powiedział oschle.
- Mówiłam wam, że moi rodzice pracują za granicą, a siostra zginęła w wypadku, ale to tylko po części prawda. - zrobiła krótką przerwę, by wziąć głębszy oddech. - Gdy moja siostra umarła tata załamał się, coraz częściej sięgał po alkohol co spowodowało, że wpadł w nałóg, a mama zostawiła mnie, bo wolała uciec od problemów i pewnie teraz układa sobie nowe życie, a ja pracuję w nocnym klubie, by mieć jakieś pieniądze. - w jej oczach mimowolnie zebrały się łzy, nie chciał teraz płakać, więc zacisnęła mocniej swoje powieki.
- Czemu nie powiedziałaś nam tego wcześniej? - zapytała łagodnie Rydel.
- Ja po prostu bałam się, że was stracę. - spóściła głowę w dół.
- Myślałem, że jesteś w stosunku do nas szczera, ale chyba się pomyliłem. - powiedział Ross.
- Myślisz, że to takie łatwe?! - Laura uniosła się. - Chciałam powiedzieć wam całą prawdę!
- To czemu tego nie zrobiłaś?
- Bo bardzo mi na was zależy!
- Gdyby ci zależało, powiedziałabyś od razu!
- Ross... - szepnęła Rydel starając się go uspokoić.
- Nie Rydel. Wolałaś codziennie kłamać nam prosto w oczy, tak?! Mi, mojemu rodzeństwu i rodzicom?! Zakładam, że tak samo jak Belli zależało ci tylko na naszej kasie! - W oczach Laury pojawiły się łzy, słowa Rossa bardzo ją zabolały, a chłopak dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Brunetka wybiegła z domu Lynchów, a Ross szybko ruszył za nią.
- Laura, czekaj! - krzyknął, jednak ona udała, że go nie słyszy i biegła dale przed siebie. Nie myślała, że Ross mógłby powiedzieć coś takiego. Biegła ile sił w nogach, ale czuła już coraz większe zmęczenie. Rozejrzała się, czy blondyn już za nią nie biegnie i stanęła przy dużym drzewie próbując uspokoić oddech. Gdy chciała już znowu pobiec, poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek. Spojrzała na osobę, która ją trzymała i tak jak myślała był nią Ross. Laura wiedziała, że nie ma sensu dalej uciekać. Spuściła głowę i wzrok wbiła w swoje trampki. Blondyn złapał jej podbródek i podniósł tak, aby spojrzała na niego. Unikała jego wzroku, ale po chwili poddała się i spojrzała w jego brązowe tęczówki.
- Przepraszam, tak strasznie cię przepraszam. - powiedział.
- Naprawdę myślałeś, że chodziło mi o wasze pieniądze? - zapytała.
- Byłem zdenerwowany, emocje wzięły nade mną górę. Nigdy tak nie pomyślałem. - odparł ze skruchą.
- Nie chciałam stracić waszej przyjaźni, nie chciałam stracić ciebie. Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. - powiedział. Spojrzał w oczy dziewczyny i powoli zaczął się do niej zbliżać. Teraz ich twarze dzieliły już milimetry. Ross musnął usta Laury, a potem zaczęli się całować, robili to delikatnie, z miłością jakby bojąc się, że ta druga osoba zaraz ucieknie. Powoli zaczynało im brakować powietrza, więc oderwali się od siebie. Laura oparła swoje czoło na czole Rossa i oboje starali się uspokoić swoje oddechy.
- Bałam się, że mnie zostawisz. - powiedziała.
- Nigdy bym tego nie zrobił. - odparł. Miał już w swoim życiu wiele dziewczyn, ale to Laura sprawiała, że czuł się inaczej, kochał ją i to z nią chciał spędzić całe swoje życie, zresztą tego samego chciała brunetka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello żelki!
Oto druga część OS'a, który kompletnie mi nie wyszedł. Nie nadaję się do pisania One Shot'ów i przekonałam się o tym już drugi raz. Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej, ale nie udało mi się napisać tak, jak ułożone to było w mojej głowie ;-;
Ale dobra koniec mojego narzekania xd Jak Wam mijają wakacje? Jakieś plany, czy coś? :3 Ja słyszałam, że podobno jadę do Kołobrzegu, ale nic jeszcze nie jest potwierdzone, a na razie prawie każdy dzień spędzam na dworze ze znajomymi i cudem spóźniłam się z OS'em tylko jeden dzień xd
A właśnie! Zauważył ktoś nowy wygląd bloga? Dziękuję Violette z Fantastic Graphic, która wykonała ten szablon, bo ogromnie mi się podoba ^^
Oki to ja już lecę i do napisania!
Bye :3
Oto druga część OS'a, który kompletnie mi nie wyszedł. Nie nadaję się do pisania One Shot'ów i przekonałam się o tym już drugi raz. Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej, ale nie udało mi się napisać tak, jak ułożone to było w mojej głowie ;-;
Ale dobra koniec mojego narzekania xd Jak Wam mijają wakacje? Jakieś plany, czy coś? :3 Ja słyszałam, że podobno jadę do Kołobrzegu, ale nic jeszcze nie jest potwierdzone, a na razie prawie każdy dzień spędzam na dworze ze znajomymi i cudem spóźniłam się z OS'em tylko jeden dzień xd
A właśnie! Zauważył ktoś nowy wygląd bloga? Dziękuję Violette z Fantastic Graphic, która wykonała ten szablon, bo ogromnie mi się podoba ^^
Oki to ja już lecę i do napisania!
Bye :3
Jeju no... Piszesz wspaniale! Z pewnością nie jedna osoba zazdrości Ci ogromnego talentu.
OdpowiedzUsuńI chwila moment... Masz jechać do Kołobrzegu? To gdzie Ty, kurczę, mieszkasz? Ja też miałam tam jechać, ale jednak się nie uda, bo jestem chora :(
Buziaczki :*
P.S. Przepraszam za spam :(
Zapraszam na nowy rozdział! http://r5inniinaczej.blogspot.com/2015/06/rozdzia-5-hello-kitty-hello-in-hell.html
Cudowny One Shot!!!
OdpowiedzUsuńCo ty wygadujesz?! Ten OS wyszedł ci wspaniale. Piszesz naprawdę ciekawie i lubię twój styl pisania. OS był cudowny, a końcówka była słodka. Raura so sweet.
Ja też jadę do Kołobrzegu. Jejku jaki zbieg okoliczności. :)
Czekam na rozdział. :*
Otwarty został nowy katalog! Jedyny w internetach!
OdpowiedzUsuńSpis blogów o Raurze!
Zgłoś się, nie zwlekaj!
http://katalog-r-l.blogspot.com/
Pozdrawiam, All's
Ty.... Ty... Ty zelku zly! Piszesz cudownie!!
OdpowiedzUsuńOs... Wow... Zajebisty... Kocham cie!
Jeszcze takie pytanko/prosbo/grozba
Zalozone gg? Powiedz, ze tak i dawaj rozdzial!
Nie zwracaj uwagi na ten kom. Glupi, nudny i do dupy... Ide spac. Jest 8:46! Rozumiesz! Noc!
Do napisania
Kingu