~Narrator
Nieznośne urządzenie, którym był budzik obudziło właśnie śpiącego Rossa. Chłopak, tak jak większość ludzi na ziemi nie znosił poniedziałków, a w szczególności poniedziałkowych poranków. Nie ucieszyła go ta pobudka, ale jednak zdecydowanie wolał taką wersję niż tą, którą dosyć często fundowali mu Rocky i Ell. Na samo wspomnienie tego jak wyglądało ostatnie budzenie go przez dwójkę brunetów wzdrygnął się. Nie miał ochoty wstawać i najchętniej poleżałby jeszcze pod ciepłą kołdrą, jednak spoglądając na stojący na drewnianej szafce zegarek wskazujący godzinę siódmą trzydzieści siedem, szybko wstał zdając sobie sprawę, że ma dzisiaj do załatwienia dość ważną dla niego rzecz jaką było ponowne złapanie Laury w kawiarence. Wiedział, że jeśli teraz położy się i przymknie oczy choć na chwilę mógłby obudzić się nawet w południe, czego bardzo chciał uniknąć. Powoli podszedł do komody naprzeciwko łóżka, wybrał trochę luźniejszy komplet ubrań, gdyż temperatura na dworze była dość wysoka. Następnie udał się do łazienki gdzie wykonał wszystkie czynności i zbiegł na dół po schodach. W domu było bardzo cicho, ale nie ma się czemu dziwić, w rodzinie Lynch wstawanie o tak wczesnej porze nie było normalne, więc zapewne każdy spał jeszcze spokojnie w swoim łóżku.
Ross wszedł do kuchni w celu przygotowania sobie czegoś do jedzenia, zdziwił się widząc swoją mamę mieszającą coś w garnku. Oparł się o framugę drzwi i zapytał:
- Pomóc?
Kobieta odwróciła się do niego i uśmiechnęła promiennie. Chłopak bardzo ją kochał i nie wyobrażał sobie, że kiedyś mogłoby zabraknąć jej w jego życiu.
- Jasne. - odparła. Blondyn podszedł do niej i zajrzał jej przez ramię chcąc zobaczyć co przygotowuje na śniadanie. Oblizał wargi domyślając się, że będą to naleśniki, które kochał od dziecka.
Dzięki jego pomocy szybko udało się przygotować posiłek dla szóstki osób. Ross ponownie spojrzał na zegarek, by upewnić się, że zdąży na otwarcie kawiarenki, które było o dziewiątej. Okazało się, że ma jeszcze naprawdę sporo czasu, bo wskazówki wskazywały tym razem ósmą dwadzieścia pięć, więc mógł jeszcze spokojnie zjeść śniadanie ze swoimi bliskimi. Po pięciu minutach do jadalni powoli zaczęła schodzić się reszta. Na samym początku dotarł Rocky przywabiony przyjemnym zapachem naleśników, tuż za nim pojawiły się sylwetki pozostałych osób. Wszyscy zajęli miejsca, a już po chwili każdy pałaszował swoją część. Oczywiście ten dzień nie mógł w pełni się rozpocząć bez wygłupów ze strony siedzących niedaleko siebie Rocky'ego i Ellingtona. A cała akcja zaczęła się od przypadkowego trafienia truskawką w głowę drugiego, wyżej wymienionego bruneta. Rocky nie miał zamiaru trafić akurat w niego raczej planował, aby owoc trafił do miski no ale wyszło, jak wyszło, a dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko i owoce latały po całym pomieszczeniu. Reszta nie chcąc niczym dostać przeniosła się do salonu. Dla nich było to normalne, bo właściwie każdy posiłek wyglądał właśnie w ten sposób. Stormie zauważając, że nikt nie ma zamiaru podnieść się i spróbować uspokoić walczących przyjaciół sama podjęła tą próbę. Nie szło jej to najlepiej, ale na szczęście w domu pojawił się Mark i bez trudu rozdzielił brunetów, po czym zabrał ich na rozmowę piorunując wzrokiem resztę rodzeństwa, które ledwo wytrzymywało nie mogąc opanować śmiechu. Ross posiedział jeszcze chwilę oglądając jakiś śniadaniowy program, a kilka minut przed dziewiątą wyszedł z domu na szczęście unikając zbędnych pytań od rodziców. Szybko dotarł na miejsce. Wchodząc do kawiarenki bał się, że będzie musiał czekać, bo Laura ma dzisiaj drugą zmianę. Jego obawy nie sprawdziły się jednak, ponieważ już po chwili brunetka stanęła przy ladzie w towarzystwie innej dziewczyny, jak się domyślał była to jej przyjaciółka. Wpadł na pomysł, by to właśnie z nią porozmawiać, więc gdy tylko dziewczyna pożegnała się z Lau całusem w policzek wstał od stojącego w rogu stolika i ruszył za nią. Dogonienie jej nie zajęło mu dużo czasu. Dotknął delikatnie jej ramienia, a ona odwrócił się gwałtownie.
- O co chodzi? - zapytała zdezorientowana.
- Domyślam się, że znasz tą brunetkę w kawiarni i chciałbym zadać ci jedno pytanie z nią związane. - powiedział prosto z mostu. Nie czuł się komfortowo pytając o taką sprawę nie znajomą dziewczynę, ale już wcześniej postanowił, że dowie się co wydarzyło się przez te trzy lata.
- Przepraszam, ale nie znam cię, więc nie widzę powodu odpowiadania ci na pytanie na temat mojej przyjaciółki. - dziewczyna kłamała. Doskonale wiedziała kim był blondyn, ale nie myślała, że kiedykolwiek dojdzie do jej spotkania z nim, więc musiała coś wymyślić, by przypadkiem.nie palnąć czegoś, co sprawiłoby, że Ross poznałby prawdę.
- Proszę, ogromnie mi na tym zależy. - chłopak nie dawał za wygraną.
- A mogę chociaż znać twoje imię? Ja jestem Alexa.
- Ross. Myślałem, że może mnie znasz.
- Ach, to ty? Wiem kim jesteś. A więc co chcesz wiedzieć? - westchnęła
- Czemu powiedziała, że mnie nie zna?
- Musisz ją zrozumieć. Wyjechaliście, obiecywaliście, że będziecie utrzymywać kontak, a potem nie odbieraliście nawet telefonów, nie dawaliście znaku życia. Ona jeszcze wam nie wybaczyła, daj jej czas. A teraz przepraszam, spieszę się. - odparła i odeszła, zostawiając chłopaka samego. Musiała trzymać się wersji, którą ustaliła razem z Vanessą. Miała nadzieję, że brązowooki uwierzył w jej kłamstwo.
Nieznośne urządzenie, którym był budzik obudziło właśnie śpiącego Rossa. Chłopak, tak jak większość ludzi na ziemi nie znosił poniedziałków, a w szczególności poniedziałkowych poranków. Nie ucieszyła go ta pobudka, ale jednak zdecydowanie wolał taką wersję niż tą, którą dosyć często fundowali mu Rocky i Ell. Na samo wspomnienie tego jak wyglądało ostatnie budzenie go przez dwójkę brunetów wzdrygnął się. Nie miał ochoty wstawać i najchętniej poleżałby jeszcze pod ciepłą kołdrą, jednak spoglądając na stojący na drewnianej szafce zegarek wskazujący godzinę siódmą trzydzieści siedem, szybko wstał zdając sobie sprawę, że ma dzisiaj do załatwienia dość ważną dla niego rzecz jaką było ponowne złapanie Laury w kawiarence. Wiedział, że jeśli teraz położy się i przymknie oczy choć na chwilę mógłby obudzić się nawet w południe, czego bardzo chciał uniknąć. Powoli podszedł do komody naprzeciwko łóżka, wybrał trochę luźniejszy komplet ubrań, gdyż temperatura na dworze była dość wysoka. Następnie udał się do łazienki gdzie wykonał wszystkie czynności i zbiegł na dół po schodach. W domu było bardzo cicho, ale nie ma się czemu dziwić, w rodzinie Lynch wstawanie o tak wczesnej porze nie było normalne, więc zapewne każdy spał jeszcze spokojnie w swoim łóżku.
Ross wszedł do kuchni w celu przygotowania sobie czegoś do jedzenia, zdziwił się widząc swoją mamę mieszającą coś w garnku. Oparł się o framugę drzwi i zapytał:
- Pomóc?
Kobieta odwróciła się do niego i uśmiechnęła promiennie. Chłopak bardzo ją kochał i nie wyobrażał sobie, że kiedyś mogłoby zabraknąć jej w jego życiu.
- Jasne. - odparła. Blondyn podszedł do niej i zajrzał jej przez ramię chcąc zobaczyć co przygotowuje na śniadanie. Oblizał wargi domyślając się, że będą to naleśniki, które kochał od dziecka.
Dzięki jego pomocy szybko udało się przygotować posiłek dla szóstki osób. Ross ponownie spojrzał na zegarek, by upewnić się, że zdąży na otwarcie kawiarenki, które było o dziewiątej. Okazało się, że ma jeszcze naprawdę sporo czasu, bo wskazówki wskazywały tym razem ósmą dwadzieścia pięć, więc mógł jeszcze spokojnie zjeść śniadanie ze swoimi bliskimi. Po pięciu minutach do jadalni powoli zaczęła schodzić się reszta. Na samym początku dotarł Rocky przywabiony przyjemnym zapachem naleśników, tuż za nim pojawiły się sylwetki pozostałych osób. Wszyscy zajęli miejsca, a już po chwili każdy pałaszował swoją część. Oczywiście ten dzień nie mógł w pełni się rozpocząć bez wygłupów ze strony siedzących niedaleko siebie Rocky'ego i Ellingtona. A cała akcja zaczęła się od przypadkowego trafienia truskawką w głowę drugiego, wyżej wymienionego bruneta. Rocky nie miał zamiaru trafić akurat w niego raczej planował, aby owoc trafił do miski no ale wyszło, jak wyszło, a dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko i owoce latały po całym pomieszczeniu. Reszta nie chcąc niczym dostać przeniosła się do salonu. Dla nich było to normalne, bo właściwie każdy posiłek wyglądał właśnie w ten sposób. Stormie zauważając, że nikt nie ma zamiaru podnieść się i spróbować uspokoić walczących przyjaciół sama podjęła tą próbę. Nie szło jej to najlepiej, ale na szczęście w domu pojawił się Mark i bez trudu rozdzielił brunetów, po czym zabrał ich na rozmowę piorunując wzrokiem resztę rodzeństwa, które ledwo wytrzymywało nie mogąc opanować śmiechu. Ross posiedział jeszcze chwilę oglądając jakiś śniadaniowy program, a kilka minut przed dziewiątą wyszedł z domu na szczęście unikając zbędnych pytań od rodziców. Szybko dotarł na miejsce. Wchodząc do kawiarenki bał się, że będzie musiał czekać, bo Laura ma dzisiaj drugą zmianę. Jego obawy nie sprawdziły się jednak, ponieważ już po chwili brunetka stanęła przy ladzie w towarzystwie innej dziewczyny, jak się domyślał była to jej przyjaciółka. Wpadł na pomysł, by to właśnie z nią porozmawiać, więc gdy tylko dziewczyna pożegnała się z Lau całusem w policzek wstał od stojącego w rogu stolika i ruszył za nią. Dogonienie jej nie zajęło mu dużo czasu. Dotknął delikatnie jej ramienia, a ona odwrócił się gwałtownie.
- O co chodzi? - zapytała zdezorientowana.
- Domyślam się, że znasz tą brunetkę w kawiarni i chciałbym zadać ci jedno pytanie z nią związane. - powiedział prosto z mostu. Nie czuł się komfortowo pytając o taką sprawę nie znajomą dziewczynę, ale już wcześniej postanowił, że dowie się co wydarzyło się przez te trzy lata.
- Przepraszam, ale nie znam cię, więc nie widzę powodu odpowiadania ci na pytanie na temat mojej przyjaciółki. - dziewczyna kłamała. Doskonale wiedziała kim był blondyn, ale nie myślała, że kiedykolwiek dojdzie do jej spotkania z nim, więc musiała coś wymyślić, by przypadkiem.nie palnąć czegoś, co sprawiłoby, że Ross poznałby prawdę.
- Proszę, ogromnie mi na tym zależy. - chłopak nie dawał za wygraną.
- A mogę chociaż znać twoje imię? Ja jestem Alexa.
- Ross. Myślałem, że może mnie znasz.
- Ach, to ty? Wiem kim jesteś. A więc co chcesz wiedzieć? - westchnęła
- Czemu powiedziała, że mnie nie zna?
- Musisz ją zrozumieć. Wyjechaliście, obiecywaliście, że będziecie utrzymywać kontak, a potem nie odbieraliście nawet telefonów, nie dawaliście znaku życia. Ona jeszcze wam nie wybaczyła, daj jej czas. A teraz przepraszam, spieszę się. - odparła i odeszła, zostawiając chłopaka samego. Musiała trzymać się wersji, którą ustaliła razem z Vanessą. Miała nadzieję, że brązowooki uwierzył w jej kłamstwo.
~~~
Ross po krótkiej rozmowie z Alexą udał się do domu. Przez całą drogę pochłonięty był myślami głównie o Laurze. Był nawet szczęśliwy, że jego domysły sprawdziły się, i że będzie mógł postarać się, aby Lau wybaczyła mu jak i jego rodzeństwu. Bardzo chciał, aby udało mu się to, bo ogromnie tęsknił za brunetką. Brakowało mu ich wspólnych wygłupów, śmiechu. Chciał, by wszystko było tak jak dawniej, choć wiedział, że nie będzie to takie proste. Mimo tych przyjemniejszych myśli przez jego głowę przeszła obawa, że to może nie być prawda, jednak tak szybko, jak się pojawiła, tak równie szybko zniknęła.
Ross po krótkiej rozmowie z Alexą udał się do domu. Przez całą drogę pochłonięty był myślami głównie o Laurze. Był nawet szczęśliwy, że jego domysły sprawdziły się, i że będzie mógł postarać się, aby Lau wybaczyła mu jak i jego rodzeństwu. Bardzo chciał, aby udało mu się to, bo ogromnie tęsknił za brunetką. Brakowało mu ich wspólnych wygłupów, śmiechu. Chciał, by wszystko było tak jak dawniej, choć wiedział, że nie będzie to takie proste. Mimo tych przyjemniejszych myśli przez jego głowę przeszła obawa, że to może nie być prawda, jednak tak szybko, jak się pojawiła, tak równie szybko zniknęła.
~Maia
Spacerowałam po mieście i rozglądałam się na różne strony. Ciepły wiatr delikatnie owiewał moją twarz przez co czułam się naprawdę przyjemnie. Dzisiaj Rydel zaprosiła mnie na wieczór filmowy, który organizowaliśmy sobie co dwa tygodnie. Podobno w końcu to ja i Ryd będziemy mogły wybrać jakiś film. Do tej pory robili to tylko chłopcy, a najczęściej Rocky i Ell, a ja mam już serdecznie dosyć oglądania "Gdzie jest nemo?" czy "Auta", więc ucieszyłam się z tej informacji. A co z Ashtonem? Odkąd zauważyłam go wtedy w autobusie więcej go nie widziałam. Szczerze? To jestem z tego powodu zadowolona. Usiadłam na ławce i rozkoszowałam się ciepłym powietrzem, gdy nagle moim oczom ukazała się osoba, której nie chciałam widzieć. Te same jasnobrązowe, lekko kręcone.włosy i jego ulubione spodnie z dziurami na kolanach. - Cholera, czy on mnie śledzi? - pomyślałam i czym prędzej wstałam z miejsca starając się wmieszać w tłum ludzi, by uniknąć zauważenia mnie przez chłopaka, który stał zaledwie kilkanaście metrów ode mnie, rozmawiając z kimś przez telefon. Przeklęłam się w myślach, gdy zorientowałam się, że blondyn patrzy na mnie. Odwróciłam wzrok, udając, że go nie widzę i ruszyłam w kierunku głównej uliczki prowadzącej do wyjścia z parku. - Brawo Maia. Teraz tylko przyspieszyłaś swoje spotkanie z nim, genialnie. - skarciłam się w myślach, a po wyjściu z parku moje kroki skierowałam w stronę domu.
Spacerowałam po mieście i rozglądałam się na różne strony. Ciepły wiatr delikatnie owiewał moją twarz przez co czułam się naprawdę przyjemnie. Dzisiaj Rydel zaprosiła mnie na wieczór filmowy, który organizowaliśmy sobie co dwa tygodnie. Podobno w końcu to ja i Ryd będziemy mogły wybrać jakiś film. Do tej pory robili to tylko chłopcy, a najczęściej Rocky i Ell, a ja mam już serdecznie dosyć oglądania "Gdzie jest nemo?" czy "Auta", więc ucieszyłam się z tej informacji. A co z Ashtonem? Odkąd zauważyłam go wtedy w autobusie więcej go nie widziałam. Szczerze? To jestem z tego powodu zadowolona. Usiadłam na ławce i rozkoszowałam się ciepłym powietrzem, gdy nagle moim oczom ukazała się osoba, której nie chciałam widzieć. Te same jasnobrązowe, lekko kręcone.włosy i jego ulubione spodnie z dziurami na kolanach. - Cholera, czy on mnie śledzi? - pomyślałam i czym prędzej wstałam z miejsca starając się wmieszać w tłum ludzi, by uniknąć zauważenia mnie przez chłopaka, który stał zaledwie kilkanaście metrów ode mnie, rozmawiając z kimś przez telefon. Przeklęłam się w myślach, gdy zorientowałam się, że blondyn patrzy na mnie. Odwróciłam wzrok, udając, że go nie widzę i ruszyłam w kierunku głównej uliczki prowadzącej do wyjścia z parku. - Brawo Maia. Teraz tylko przyspieszyłaś swoje spotkanie z nim, genialnie. - skarciłam się w myślach, a po wyjściu z parku moje kroki skierowałam w stronę domu.
~ Laura
Czekałam właśnie na Alexę przed jedną z większych galerii handlowych w Los Angeles. Od naszego spotkania w wesołym miasteczku nie wychodziłyśmy nigdzie. Zazwyczaj widziałyśmy się przed moją pracą lub rozmawiałyśmy przez telefon. Dzisiaj moja zmiana trwała tylko do czternastej, więc miałam naprawdę sporo czasu. Na brunetkę wyjątkowo nie musiałam długo czekać, bo znalazła się w umówionym miejscu punktualnie. Wow, pierwszy raz przyszła na czas. Nie sądziłam, że tego dożyję, ale mniejsza z tym mam nadzieję, że nie wymęczy mnie za bardzo, chociaż znając ją wejdziemy do każdego możliwego sklepu. Trudno, jakoś chyba uda mi się przeżyć.
- Jeej! Zakupy! - krzyknęła podekscytowana dziewczyna. Pokręciłam tylko ze śmiechem głową widząc Al, która cieszyła się jak dziecko, gdy dostanie lizaka i pociągnęłam ją do wejścia.
~~~
- O! Jeszcze tu! - ruszyłam za moją przyjaciółką. Byłam już zmęczona, ale jakoś dawałam radę
- Muszę ją przymierzyć! - krzyknęła i nim zdążyłam się obejrzeć ona już zniknęła za drzwiami przymierzalni. Ja natomiast sama zaczęłam się rozglądać za czymś ciekawym, bo w porównaniu do dziesięciu toreb Alexy ja miałam tylko dwie.
- Lau, chodź tu! - wrzasnęła na cały sklep. Jakby nie mogła użyć takiego magicznego urządzenia jakim jest telefon. Westchnęłam i podeszłam do dziewczyny. Miała na sobie śliczną, białą sukienkę na ramiączka, mimo że była bardzo prosta to i tak wyglądała super.
- I jak? - zapytała i obróciła się wokół własnej osi.
- Wspaniale. - odparłam, posyłając jej szczery uśmiech.
- Biorę ją! - wybiegła z przymierzalni i ruszyła w stronę kasy. Zapłaciłyśmy i udałyśmy się do małej kawiarenki, ponieważ zgłodniałyśmy. Ja zamówiłam ciasto truskawkowe i waniliowe latte, a Al czekoladową babeczkę i cappuccino.
- Jak tam u was? - zapytała.
- W porządku, ale Vanessa zachowuje się jakoś tak dziwnie, a zresztą mówiłam ci o tym. - gdy to powiedziałam Alexa stała się lekko poddenerwowana. Coś tu jest nie tak.
- Może przygotowuje dla ciebie jakąś niespodziankę. - powiedziała po chwili ciszy.
- Myślisz? - co prawda wszystko, by się zgadzało, ale nie byłam tego do końca pewna.
- Tak. - odparła. Dalej rozmawiałyśmy już na inne tematy, a koło godziny dziewiętnastej poszłyśmy do domu. Pięć godzin w galerii. Właśnie pobiłam mój rekord.
Czekałam właśnie na Alexę przed jedną z większych galerii handlowych w Los Angeles. Od naszego spotkania w wesołym miasteczku nie wychodziłyśmy nigdzie. Zazwyczaj widziałyśmy się przed moją pracą lub rozmawiałyśmy przez telefon. Dzisiaj moja zmiana trwała tylko do czternastej, więc miałam naprawdę sporo czasu. Na brunetkę wyjątkowo nie musiałam długo czekać, bo znalazła się w umówionym miejscu punktualnie. Wow, pierwszy raz przyszła na czas. Nie sądziłam, że tego dożyję, ale mniejsza z tym mam nadzieję, że nie wymęczy mnie za bardzo, chociaż znając ją wejdziemy do każdego możliwego sklepu. Trudno, jakoś chyba uda mi się przeżyć.
- Jeej! Zakupy! - krzyknęła podekscytowana dziewczyna. Pokręciłam tylko ze śmiechem głową widząc Al, która cieszyła się jak dziecko, gdy dostanie lizaka i pociągnęłam ją do wejścia.
~~~
- O! Jeszcze tu! - ruszyłam za moją przyjaciółką. Byłam już zmęczona, ale jakoś dawałam radę
- Muszę ją przymierzyć! - krzyknęła i nim zdążyłam się obejrzeć ona już zniknęła za drzwiami przymierzalni. Ja natomiast sama zaczęłam się rozglądać za czymś ciekawym, bo w porównaniu do dziesięciu toreb Alexy ja miałam tylko dwie.
- Lau, chodź tu! - wrzasnęła na cały sklep. Jakby nie mogła użyć takiego magicznego urządzenia jakim jest telefon. Westchnęłam i podeszłam do dziewczyny. Miała na sobie śliczną, białą sukienkę na ramiączka, mimo że była bardzo prosta to i tak wyglądała super.
- I jak? - zapytała i obróciła się wokół własnej osi.
- Wspaniale. - odparłam, posyłając jej szczery uśmiech.
- Biorę ją! - wybiegła z przymierzalni i ruszyła w stronę kasy. Zapłaciłyśmy i udałyśmy się do małej kawiarenki, ponieważ zgłodniałyśmy. Ja zamówiłam ciasto truskawkowe i waniliowe latte, a Al czekoladową babeczkę i cappuccino.
- Jak tam u was? - zapytała.
- W porządku, ale Vanessa zachowuje się jakoś tak dziwnie, a zresztą mówiłam ci o tym. - gdy to powiedziałam Alexa stała się lekko poddenerwowana. Coś tu jest nie tak.
- Może przygotowuje dla ciebie jakąś niespodziankę. - powiedziała po chwili ciszy.
- Myślisz? - co prawda wszystko, by się zgadzało, ale nie byłam tego do końca pewna.
- Tak. - odparła. Dalej rozmawiałyśmy już na inne tematy, a koło godziny dziewiętnastej poszłyśmy do domu. Pięć godzin w galerii. Właśnie pobiłam mój rekord.
~Riker
Rozsiedliśmy się na kanapie w salonie i czekaliśmy aż dziewczyny wreszcie przyniosą jakieś przekąski. Oczywiście po trwającej półtorej godziny kłótni to one wygrały i jesteśmy zmuszeni do oglądania filmu "Trzy metry nad niebem" już wolę oglądać Kubusia Puchatka niż to coś. Ej nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, wow. Pewnie gdyby Rocky i Ell to słyszeli to już by mnie przytulali i płakali mówiąc jak bardzo mnie kochają. Chyba jednak wolę tego im nie mówić. Tak to dobry pomysł, zdecydowanie.
Po dziesięciu minutach do pokoju weszły Rydel i Maia niosące dwie miski popcornu i czipsów. Ross poszedł jeszcze po colę, a Ryd zajęła się włączeniem filmu. Rozsiedliśmy się na kanapie, a na ekranie telewizora pojawił się obraz.
Rozsiedliśmy się na kanapie w salonie i czekaliśmy aż dziewczyny wreszcie przyniosą jakieś przekąski. Oczywiście po trwającej półtorej godziny kłótni to one wygrały i jesteśmy zmuszeni do oglądania filmu "Trzy metry nad niebem" już wolę oglądać Kubusia Puchatka niż to coś. Ej nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, wow. Pewnie gdyby Rocky i Ell to słyszeli to już by mnie przytulali i płakali mówiąc jak bardzo mnie kochają. Chyba jednak wolę tego im nie mówić. Tak to dobry pomysł, zdecydowanie.
Po dziesięciu minutach do pokoju weszły Rydel i Maia niosące dwie miski popcornu i czipsów. Ross poszedł jeszcze po colę, a Ryd zajęła się włączeniem filmu. Rozsiedliśmy się na kanapie, a na ekranie telewizora pojawił się obraz.
~~~
Film skończył się wreszcie. No może i nie był taki zły, ale ja od zawsze nie lubiłem romansideł i nigdy ich nie polubię. A kto najbardziej płakał? Rocky i Ell. Oni ryczeli gorzej niż dziewczyny. Masakra. Ja rozumiem, że czasami może polecieć kilka łez, ale no ludzie, mam przez nich dosłownie całą koszulkę mokrą!
- Co powiecie na drugą część? - zaproponowała Maia.
- O nie! Ja się na to nie piszę! - zaprotestowałem.
- No dobra. - westchnęła. W sumie to i tak muszę się już zbierać.
- Nie puszczę cię o tej porze samej! - krzyknęła Rydel. - przenocujesz u mnie. Dam ci jakieś ubrania, a rodzice nie będą mieli nic przeciwko, bo są u znajomych.
- Okay. - odparła, a wszyscy podnieśliśmy się i ruszyliśmy do swoich pokoi. Byłem zmęczony, więc szybko odpłynąłem w krainę Morfeusza.
Film skończył się wreszcie. No może i nie był taki zły, ale ja od zawsze nie lubiłem romansideł i nigdy ich nie polubię. A kto najbardziej płakał? Rocky i Ell. Oni ryczeli gorzej niż dziewczyny. Masakra. Ja rozumiem, że czasami może polecieć kilka łez, ale no ludzie, mam przez nich dosłownie całą koszulkę mokrą!
- Co powiecie na drugą część? - zaproponowała Maia.
- O nie! Ja się na to nie piszę! - zaprotestowałem.
- No dobra. - westchnęła. W sumie to i tak muszę się już zbierać.
- Nie puszczę cię o tej porze samej! - krzyknęła Rydel. - przenocujesz u mnie. Dam ci jakieś ubrania, a rodzice nie będą mieli nic przeciwko, bo są u znajomych.
- Okay. - odparła, a wszyscy podnieśliśmy się i ruszyliśmy do swoich pokoi. Byłem zmęczony, więc szybko odpłynąłem w krainę Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~
Hello żelki!
Witam Was z piątym rozdziałem! Zdążyłam na czas i nie spóźniłam się!
Te upały są okropne, lubię lato, ale 35 stopni to już dla mnie za dużo. Dobrze, że chociaż wczoraj była burza i teraz jest trochę chłodniej C:
Mamy spotkanie Ross'a i Alexy, ale musicie poczekać zanim wszyscy dowiedzą się prawdy ^^
To by było chyba na tyle xd Teraz lecę czytać i komentować Wasze rozdziały, bo mam w tym naprawdę spore zaległości, za co po raz kolejny strasznie Was przepraszam.
To ja już lecę, miłych wakacji i do napisania!
Bye :3
Ps. Kto już widział nowy teledysk? Uwielbiam go! Ten królik, astronauta... no nie mogę xD Zresztą sami zobaczcie jeśli jeszcze nie widzieliście hahah C:
https://www.youtube.com/watch?v=f9klkVh5V7g
Hello żelki!
Witam Was z piątym rozdziałem! Zdążyłam na czas i nie spóźniłam się!
Te upały są okropne, lubię lato, ale 35 stopni to już dla mnie za dużo. Dobrze, że chociaż wczoraj była burza i teraz jest trochę chłodniej C:
Mamy spotkanie Ross'a i Alexy, ale musicie poczekać zanim wszyscy dowiedzą się prawdy ^^
To by było chyba na tyle xd Teraz lecę czytać i komentować Wasze rozdziały, bo mam w tym naprawdę spore zaległości, za co po raz kolejny strasznie Was przepraszam.
To ja już lecę, miłych wakacji i do napisania!
Bye :3
Ps. Kto już widział nowy teledysk? Uwielbiam go! Ten królik, astronauta... no nie mogę xD Zresztą sami zobaczcie jeśli jeszcze nie widzieliście hahah C:
https://www.youtube.com/watch?v=f9klkVh5V7g
Cudowny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać wyjawienia tej prawdy. Czy ty musisz trzymać mnie w takiej ciekawości?
Czekam na next. :*
Wybacz, że nie komentowałam, ale miałam parę ważnych spraw na głowie. Ale już jestem :3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to świetny (jak zwykle).
I zgadzam się w całości z EmiDemi. Dlaczego Ty budujesz takie wielkie napięcie?! To jest znęcanie się nad ludziami XD
Uhh... Z niecierpliwością czekam na next :3
super rozdział
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
http://letsnotbealone.blogspot.com/
super rozdział
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
http://letsnotbealone.blogspot.com/
Genialny rozdział! *.*
OdpowiedzUsuńTak jak i ten blog!
Świetnie piszesz :D
Nie mogę się doczekać, aż Ross pozna prawdę!
I Laura!
Albo jak Ross powie o tym rodzeństwu!
A!
Nie lubię Mai...
Czuję, że może ona się wpierniczyć w późniejsze już relacje Rossa i Laury...
Ja to czuję, także..
Nigdy nie słuchający chłopacy...
Znam ten ból :/
Ale nie mam braci, znaczy mam młodszego, ale wiem ,, o mam paru kuzynów i nigdy nie słuchają i trzeba czasami przejść do rękoczynów :D
Alex powiedz mu prawdę!
Po co okłamyać?!
Czekam na next!
Pozdrawiam cieplutko <3
~Suza L
P.S
Zapraszam do siebie:
http://crazy-story-r5.blogspot.com/
http://crazy-stupid-love-opowiadanie-o-r5.blogspot.com/
Superowy rozdzialik, kocham takie :) Czekam na next i zapraszam na mój NOWY blog;
OdpowiedzUsuńhttp://historianowejery.blogspot.com/