środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 3 - "Musiał mnie pan z kimś pomylić. Nie przypominam sobie żebyśmy się w ogóle znali, a co dopiero przyjaźnili. "

Dedykacja dla EmiDemi Raura ^^

~ Maia
Reżyser już od godziny w kółko powtarzał to samo, a mianowicie tłumaczył nam, co i jak mamy robić. Rozumiem powiedzieć to raz czy dwa, ale nie dziesięć! Nie jesteśmy przecież małymi dziećmi. Z racji tego, że bałam się, iż zaraz zasnę tu na stojąco chciałam przerwać mężczyźnie, który właśnie kończył mówić nam ile mamy czasu na przebieranie się, czy jak ważne jest to, by nie przyjść na plan spóźnionym i inne takie mało istotne, przynajmniej dla mnie, rzeczy. Gdy miałam zabrać głos wyprzedziła mnie jakaś rudowłosa dziewczyna, która właśnie weszła do pomieszczenia. Co prawda nie poprosiła Stevena, bo tak miał na imię o to, aby zakończył już swoją przemowę, ale szepnęła mu coś na ucho o jakiejś ważnej sprawie, a on rzucając tylko szybko, że to byłoby na tyle i że możemy już iść do domów podążył śladem dziewczyny i zniknął za drzwiami. Po jego odejściu porozmawiałam jeszcze chwilę z innymi osobami z planu i wyszłam ze studia. Z Lynchami miałam się spotkać dopiero za dwie godziny, ale stęskniłam się już za nimi więc chcąc zrobić im niespodziankę postanowiłam przyjść trochę wcześniej. To dziwne, jak człowiekowi może brakować przyjaciół, gdy nie widział ich niecałe dwa tygodnie. Na dworzu padał deszcz. Jeszcze niedawno na niebie wznosiło się słońce, nie mając obok siebie nawet jednej chmurki. Założyłam kaptur mojej bluzy i pośpiesznie ruszyłam na przystanek autobusowy. Nie czekałam długo, bo pojazd dojechał kilka minut później. Po zajęciu miejsca mój wzrok przykuł brunet siędzący kilka siedzeń przede mną. - Ashton. - pomyślałam. Mimo, że Ash był moim przyrodnim bratem szczerze go nienawidziłam. Jeszcze niedawno w ogóle nie obchodziło nas to, że nie jesteśmy prawdziwym rodzeństwem i spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem. Dopóki nie pojawił się Ross. Ash uznał go za nieodpowiedniego dla mnie chłopaka. Robił mi awantury o to, że mam się z nim nie spotykać. Do tej pory nie rozumiem o co mu chodziło przecież nie znał Ross'a i nic o nim nie wiedział, a jednak ubzdurał sobie coś. Miarka przebrała się, gdy naopowiadał rodzicom, że blondyn ukradł z naszego domu cenne przedmioty po babci mojej mamy, a tak naprawdę sam to wszystko upozorował. Wracając tutaj liczyłam się z tym, że idąc ulicą mogę go spotkać, bo przyjechał tu zaraz po naszej ostatniej kłótni, ale nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Jeszcze mocniej naciągnęłam kaptur na głowę. Włożyłam do uszu słuchawki i czekałam aż chłopak wysiądzie. Wiem, że mogłam z nim porozmawiać, spróbować mu wybaczyć, ale na chwilę obecną nie miałam ochoty go widzieć, ani tym bardziej słuchać jego wyjaśnień. Na moje szczęście chłopak opuścił autobus już na następnym przystanku. Dalej moja podróż przebiegła spokojnie. Szybko doszłam do dużego domu moich przyjaciół i zapukałam. Po chwili w drzwiach pojawiła się blondynka.
- Maia! - dziewczyna dosłownie rzuciła się na mnie, prawie przewracając.
- Ryd... du...sisz.
- O tak, tak, przepraszam. - puściła mnie i weszłyśmy do domu.
- Jak widzisz jest tu taki, trochę bałagan, ale nie myślałam, że będziesz tak szybko.
- Nie mogłam się doczekać aż was spotkam dlatego jestem tak wcześnie, ale mogę pomóc ci sprzątać. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma mowy! - krzyknęła. - Jesteś gościem i zabraniam ci tego!
- Okey, okey. - zaśmiałam się. Delly nigdy nie lubiła, gdy ktoś, kto był gościem pomagał jej sprzątać, nawet jeśli był to bliski przyjaciel.
- A gdzie wywiało chłopaków? - zapytałam i usiadłam na kanapie.
- W różne miejsca. Ross'a do cukierni, Riker'a po gitarę, a przed chwilą dzwonił do mnie szef sklepu z żelkami i powiedział, że Rocky i Ell muszą pracować tam przez trzy godziny, bo wywołali wojnę. - odparła, zamiatając podłogę, a ja wybuchnęłam śmiechem. No po prostu uwielbiam tych idiotów!
- Serio? I ty nie jesteś na nich zła? - z moich ust wyleciało kolejne pytanie.
- Wyjątkowo nie. Gdybym musiała znów płacić komuś pieniądze to już leżeli, by pod ziemią, ale na szczęście muszą tylko to odpracować. - blondynka przysiadła się do mnie, a już po chwili rozpoczęłyśmy żywą rozmowę.

 ~Narrator
W czasie, gdy dwie przyjaciółki zajęte były rozmową, Ross chodził po całym Los Angeles w poszukiwaniu cukierni. Na początku szedł dobrą drogą, ale przez chwilę nieuwagi skręcił w złą stronę przez co teraz już od godziny błąkał się po ulicach L.A. W końcu miał dość ciągłego błądzenia. Wstąpił więc do jednej z pobliskich kawiarenek. Wszedł do ujrzanego wcześniej miejsca i od razu skierował się do lady, za którą dostrzegł wycierającą blat brunetkę.
- Przeraszam. - powiedział, zwracając tym samym uwagę dziewczyny na siebie. Gdy uniosła ona swoją głowę, chłopak skamieniał. Przed nim stała osoba, którą zostawił trzy lata temu, z którą zerwał kontakt, bo ważniejsza była dla niego kariera, rozwijający się zespół, za którą tęskił i o której zapomniał szybko zastępując ją kimś innym. A teraz mógł ją zobaczyć. Znowu ujrzeć jej brązowe włosy, czekoladowe, pełne blasku oczy i zawsze szczery, promienny uśmiech. W jednej chwili serce blondyna podskoczyło do góry, nie ze strachu tylko z radości, natomiast wszystkie wspomnienia, które skryte były gdzieś na dnie jego serca powróciły ze zdwojoną siłą. Zarówno te radosne jak i smutne. Był po prostu ogromnie szczęśliwy.
- Proszę pana, halo. - Laura szturchnęła go za ramię i dopiero po tym geście Ross ocknął się.
- Laura. - powiedział jakby do siebie jednak na tyle głośno, aby brunetka mogła go usłyszeć.
- Tak, ale skąd my się znamy? - zapytała.
- Jak to? Nie pamiętasz? Przyjaźniliśmy się. - odparł zdziwiony zachowaniem dziewczyny.
- Musiał mnie pan z kimś pomylić. Nie przypominam sobie żebyśmy się w ogóle znali, a co dopiero przyjaźnili. - to zdanie było dla Ross'a jak nóż w serce. Co prawda nie spodziewał się, że brunetka od razu rzuci się mu w ramiona, ani wybaczy, ale nie potrafił uwierzyć, aby mogła powiedzieć coś takiego. Odwrócił się i zauważył sporą kolejkę, która stała za nim. Nie chciał więc drążyć tego tematu tutaj, ale przysiągł sobie, że dowie się co działo się przez te trzy lata.
- Ma pani rację. Musiałem panią z kimś pomylić. Przepraszam.
- Nic się nie stało, spokojnie, każdemu może się zdarzyć. - dziewczyna posłała chłopakowi uśmiech. - To co, pomóc w czymś?
- Szukam tego adresu. - położył na blacie zapisany kawałek papieru.
- Cukiernia "Heaven", tak? Musi pan iść prosto, potem na pierwszym skręcie skręcić w prawo i dalej prosto.
- Dziękuję za pomoc. - powiedział i odszedł szybko mijając się ze złowrogimi spojrzeniami stojących w kolejce osób.
                          ~~~
Do cukierni Ross doszedł już bez najmniejszego problemu, a potem również bez żadnych "przygód" dotarł do domu. Gdy zobaczył tam Maię na jego twarzy wymalował się uśmiech, a już po chwili oboje znaleźli się w swoich ramionach.
- No wiesz co, a nas to już nie przytulisz. - z salonu odezwali się dwaj bruneci, którzy wrócili chwilę temu. Blondyn z rozbawieniem przewrócił oczami i usiadł na kanapie. Całą resztę dnia spędzili na rozmawianiu, śmianiu się i wygłupianiu. Każdy chciał spędzić ten czas jak najlepiej. Jednak w głowie najmłodszego z rodzeństwa wciąż siedziała jedna osoba - Laura. Nie wiedział czy ma powiedzieć o wszystkim Rydel, Rocky'emu, Riker'owi, Ell'owi, Mai. Może najpierw powinien dowiedzieć się o co chodzi? Czy Laura tylko udaje? Czy naprawdę z jej ust mogłyby wypłynąć tak raniące go słowa? Chciał jak najszybciej poznać odpowiedzi na te wszystkie pytania, bo nie mógł jakoś przyjąć tego, że Laura mogłaby udawać.
- Ross, co ty taki zamyślony? - siedząca obok niego Maia zapytała go szepcząc i lekko szturchnęła w bok.
- A nic ważnego. - skłamał. Uznał, że powie im kiedy indziej, przy innej okazji.
Dalej starał się już włączyć w rozmowę co teraz nie było dla niego łatwe. Nie chciał jednak budzić podejrzeń, co wiązało się z mnóstwem pytań od jego rodziny dlatego musiał jakoś skupić się na rozmowie, którą zajęci byli jego bliscy. Rozmawiali na przyjemne dla chłopaka tematy więc, mimo początkowego problemu, jakoś "wplątał się" do tej konwersacji.
~~~~~~~~~~~~
Hello żelki!
Jak widzicie ten rozdział jest trochę dłuższy C:
No i nasza Raura się spotkała!
Ale, ale, ale nie będzie tak łatwo. Jeszcze trochę poczekacie zanim Ross i Laura będą parą heheh :D
Ja już lecę, bo koleżanki mi żyć nie dają xD
Do napisania!

                              christmas animated GIF

3 komentarze:

  1. Cudowny rozdział!!!
    Dziękuję ci za dedykację. ♥
    Rozdział wyszedł ci bardzo dobrze i widzę, że akcja zaczna się rozkręcać. Cieszę się, że Raura się spotakała. Mam nadzieję, że Laura, jak najszybciej przypomni sobie Ross'a. Dlaczego ona go nie pamięta?
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pjasiam!
    Zgubilam linka do bloga i nie skomentowalam poprzedniego rozdzialu, ale stwierdzilam, ze mi wybaczysz ten maly blad.
    Rozdzial zajebisty wrecz!
    Raura so cute *.*
    Sashy nie moze skomentowac, bo (chyba) ma kare, ale wiem ze jej sie spodoba <3
    Kk nie bd zanudzac.
    Do napisania
    Kinga
    PS. Co z gg?xD

    OdpowiedzUsuń
  3. OOo..😺😺 Fabuła się rozkręca.
    Jest dopiero 3 rozdział, a ja się tak wciągnęłam.
    Świetnie piszesz. Nareszcie się spotkali mam nadzieję, że od tej pory częściej będą.
    A więc ja spadam się uczyć, ale jak pojawi się nowy to szybciutko przybiegnę i będę czytać z fascynacją.

    No to powodzenia i do napisania. ;)

    OdpowiedzUsuń

created by Violette